ADHD istnieje i nie znika. Nie wyrasta się z niego – oczywiście w drodze rozwoju można nauczyć się określonych umiejętności, które ułatwiają funkcjonowanie. Mitem jest także anegdota, że “twórca/ojciec” ADHD na łożu śmierci przyznał się do ‘wymyślenia’ tego zaburzenia – to jedno z największych przekłamań medialnych, jakie powstały na temat tego zespołu.
Zespołu, który notabene posiada ogromną (i wciąż powiększającą się) bazę dowodów naukowych, wskazującą na silne podłoże genetyczne i biologiczne tego neurotypu. Leon Eisenberg, bo to on właśnie jest sprawcą rzeczonego zamieszania, po pierwsze – nie był wcale “ojcem” ADHD. Owszem, odegrał ważną rolę w popularyzacji tego rozpoznania, ale pierwsze wzmianki ADHD pojawiły się już w 1763 roku (Lange, 2010), a jako pierwszy szeroko opisywał je George Still w 1902 roku. To, co Eisenberg faktycznie powiedział, to że m.in. nie jest zwolennikiem nadużywanej farmakoterapii i uważał, że większą uwagę w kontekście terapeutycznym należałoby poświęcić czynnikom psychospołecznym – co jest zgodne z dzisiejszym rozumieniem tego zespołu oraz czynników jego usprawniających – nie leczących – bo ADHD nie jest chorobą i nie można go wyleczyć.
Leki stanowią bowiem, w dużej mierze, przede wszystkim wsparcie – nie remedium – w terapii, która powinna koncentrować się na behawioralnych interwencjach – nauce umiejętności. Istotnym elementem jest także wspieranie rodziny osoby z ADHD, a także jej własną naukę dobrych nawyków, samokontroli, zarządzania czasem, czy umiejętności do radzenia sobie z własnymi tendencjami i objawami.
Nie oznacza to, że leków należy się bać – wręcz przeciwnie. Wdrożenie stymulantów bardzo często ogromnie poprawia jakość życia pacjentów. Co więcej, dzieci z ADHD przyjmujące farmakoterapię, lepiej sobie radziły i otrzymywały więcej punktów w testach sprawności intelektualnej, niż w próbach przed podaniem leków.
Prawdą jest to, że objawy związane z np. kryterium impulsywności i hiperaktywności mogą maleć z wiekiem, a ponadto wysoki iloraz inteligencji i wsparcie społeczne mogą wspomagać w wyuczeniu szeregu umiejętności i mechanizmów kompensacyjnych, które ułatwiają życie z objawami.
Obecnie świadomość dotycząca neuroróżnorodności sukcesywnie rośnie szczególnie w grupie os. dorosłych – w USA diagnozy osób dorosłych są czterokrotnie częstsze, niż u dzieci (26,4% wzrostu diagnoz wśród dzieci, w porównaniu do 123,3% wśród dorosłych). Niemniej jednak ADHD wciąż jest jednym z najbardziej niedodiagnozowanych w populacji dorosłych zaburzeń, które powoduje szereg problemów w obszarze szkolnym, zawodowym i psychospołecznym. Jest też powodem wielu sytuacji kryzysowych i cierpienia wielu osób. Dorośli z ADHD, a w szczególności nieleczonym, częściej bowiem:
- doświadczają trudności we wszystkich rodzajach związków interpersonalnych (rodzinnych, romantycznych, czy przyjacielskich);
- są narażeni na trudności w obszarze zdobycia i utrzymania pracy zawodowej, w porównaniu do osób bez ADHD;
- mają subiektywnie niższy poziom satysfakcji z życia, niż osoby bez ADHD.
Wczesna diagnoza ADHD i wdrożenie interwencji terapeutycznych wiąże się natomiast ze:
- zmniejszonym ryzykiem powikłań związanych z objawami, w tym wypadków samochodowych, czy urazów mózgu, a nawet przedwczesnej śmierci;
- obniżeniem wskaźników wypadania z systemu szkolnego, problemów w nauce, depresji, nadużywania substancji psychoaktywnych, przestępczością, kryzysami samobójczymi i wielu innych.
Dlatego nie należy odraczać sięgania po pomoc. Im wcześniejsza diagnoza, tym wyższe prawdopodobieństwo zapobiegnięcia kosztom, które niesie za sobą życie z niezaopiekowanym ADHD.
Lange, K. W., Reichl, S., Lange, K. M., Tucha, L., & Tucha, O. (2010). The history of attention deficit hyperactivity disorder. Attention deficit and hyperactivity disorders.
Gimpel, G. A., Collett, B. R., Veeder, M. A., Gifford, J. A., Sneddon, P., Bushman, B., Hughes, K., & Odell, J. D. (2005). Effects of stimulant medication on cognitive performance of children with ADHD. Clinical pediatrics, 44(5), 405–411. https://doi.org/10.1177/000992280504400504